ROZDZIAŁ 17
Ewa spakowała się i poprosiła Mario aby napisał SMS do Agaty. Chłopak
nalegał żeby sama napisała, bo on nie chce się wtrącać. Ewa wzięła telefon i
napisała do przyjaciółki – Cześć myszko. Przepraszam, że przez te 5 dni się do
was nie odzywałam. U mnie jest ok. Wracam dziś do Polski, bo chcę zdążyć na
Kuby urodziny. O 16 jakoś prawdopodobnie
będę na lotnisku. Czy masz jakieś plany? Jeśli nie to możesz po mnie
przyjechać? Tylko błagam nic nie mów Kubie, a zwłaszcza Łukaszowi. – Po 10
minutach Agata odpisała.
- Ewa przyszedł SMS. – powiedział Mario.
- Karmię małą możesz odczytać.
- Pozwalasz mi? Szok. – zaśmiał się – Słuchaj.
- No czytaj, a nie gadaj pajacu.
Hej żabko. Co się z tobą
dzieje? Nie mam planów. Pewnie, że przyjadę. Mam nadzieje, że mi się
wytłumaczysz co? No dobra nic nie powiem. – przeczytał – Będziesz się musiała
tłumaczyć.
- Nie będę musiała. Odpisz jej, że ma czekać już o 16 na lotnisku. –
poprosiła.
-Dobra.
- Mario mam jeszcze jedną prośbę.
- No słucham.
- Mógłbyś zawieść nas na lotnisko o 12? – spytała – Ale jeśli nie
możesz to pojadę taksówką.
- Oczywiście, że zawiozę. – powiedział – Nie będziesz się czubku tłuc.
O 12 Ewa z Kamilą czekały już na Mario, który jak zwykle gdzieś się
podział. Przybiegł do samochodu z jakąś paczką w ręce spojrzał się na Ewę i
zaczął śmiać. Odłożył paczkę na fotel z tyłu i ruszył na lotnisko. Gdy byli na
miejscu okazało się, że maja jeszcze 15 minut do odlotu. Mario sięgną po prezent
i dał go Ewie.
- Taki tam mały prezent od Marco i ode mnie. – podał jej uśmiechając
się.
- Dla mnie? Za co? Przestańcie pajace. Nic nie chcę. – powiedziała
zawstydzona.
- Nie wygłupiaj się. Wiesz ile było z tym kłopotu. – oznajmił – Weź,
bo Marco będzie zły.
- Kłopotu? Co to jest?
- Zobacz.
Ewa otworzyła pudełko. Znalazła w nim zegarek. Śliczny zegarek. Wzięła
go delikatnie w ręce. Tarcza zegarka była czarna, wskazówki żółte. Pasek był
również czarny gdy zerknęła na niego zobaczyła żółty napis – Od Mario i Marco
dla najlepszej przyjaciółki – a na obręczy malutkimi literkami było wyryte
Echte Liebe M. Nie rzucało się to w oczy, bo literki były naprawdę małe.
- Mario ja tego nie mogę przyjąć. Jest cudowny naprawdę piękny ale..
- Nie marudź, wiesz ile się nabiegaliśmy z tym. A i tu przekażesz
Agacie od Marco. – spojrzał śmiejąc się – Też zegarek, ale indywidualny od
Marco.
- Ouu. No dobra – zaśmiała się – Jeszcze raz dziękuję bardzo. Prześlę
ci coś z Polski albo na sylwestra przywiozę. Jesteście kochani.
- Nie trzeba.
Czas szybko zleciał i Ewa musiała już iść do samolotu. Pożegnała się z
przyjacielem i wysiadła. Nawet nie zauważyła jak była już na miejscu. Wysiadła z
samolotu. Po 15 minutach w końcu ujrzała Agatę z nosidełkiem w ręku.
- Ewa! W końcu jesteś. – krzyknęła na widok przyjaciółki i rzuciła jej
się na szyje.
- Agacior ! Jak ja cie długo nie widziałam. Tęskniłam. – przytuliła
mocno przyjaciółkę.
- Ja też. Boże Ewa jak ja się martwiłam. 5 dni się nie odzywać. Łukasz
też się nie odzywał wcale nawet nie wiem czy wrócił. – oznajmiła.
- E tam. – powiedziała obojętnie Ewa.
- Co e tam? Nie udawaj, że ci nie zależy. Kamilka kochana moja jaka
ona już duża.
- Kamil nic lepiej. Rośnie jak na drożdżach. – zaśmiała się Ewa.
- Chodźcie jeszcze musimy jechać na zakupy.
Dziewczyny udały się do samochodu. Pojechały na zakupy i poszły na
kawę. Kiedy wracały Ewa opowiedziała przyjaciółce co u Mario i Marco.
Powiedziała jej, że ma prezent dla niej od Reusa. Po chwili zadzwonił Kuba.
Agata jak zawsze odebrała prowadząc. Ewa prosiła żeby ta nie rozmawiała, ale
Agata jak zawsze wiedziała lepiej. Trafiły akurat na zielone światło, Agata
ruszyła. Nagle z prawej strony zza zakrętu wyjechał samochód, który jechał
bardzo szybko. Na ich nieszczęście uderzył w samochód dziewczyn. Agata nie
zdążyła wykręcić i wjechała w słup. Samochód roztrzaskał się. Kierowca, który
spowodował wypadek uciekł z miejsca zdarzenia. Ewa wyleciała przez przednią szybę.
Po kilkunastu minutach ocknęła się i ześlizgnęła się z maski samochodu, strasznie krwawiła i nie mogła oddychać.
Na kolanach podeszła do przyjaciółki, która leżała na szkłach od szyby. Ewa odciągnęła ją i poszukała telefonu. Agata była
nieprzytomna. Ewa już czuła, że zaraz straci przytomność. Na szczęście znalazła
telefon i zakrwawionymi rękoma wybrała numer na pogotowie.
- Halo. Miałyśmy wypadek, są ranne osoby ja i przyjaciółka. Nie wiem
co z dziećmi. Mówi Ewa Piszczek. Jesteśmy na ulicy – Ewa rozejrzała się i
znalazła tabliczkę – ulicy słonecznej. Proszę przyjechać, bo nie wiem co z
dziećmi.
Siedziała obok Agaty. Trzymała przyjaciółkę za rękę. Obie zakrwawione.
Ewa ruszyła w stronę samochodu w poszukiwaniu dzieci, znalazła Kamilę w
nosidełku. Leżała w samochodzie. Była nieprzytomna, nagle usłyszała jak płacze Kamil.
Doczołgała się do niego i wzięła na ręce. Był od krwi. Teraz Ewa siedziała z
obojgiem dzieci na rękach. Zobaczyła, że przyjechała karetka. Chciała wstać,
ale nie mogła. Lekarze podbiegli do niej i zabrali dzieci. Ewa siedziała i nie
kontaktowała.
- Halo słyszy mnie pani? Jeżeli tak to niech pani coś powie albo
pokarze co panią boli.
Ewa nie mogła się ruszyć. Wszystko ją bolało, głowę rozrywał straszny
ból. Nie mogła nawet ruszyć palcem. Widziała wszystko za mgłą. Podniosła rękę,
ale od razu opuściła, bo strasznie ją zakuło pod sercem. Spróbowała jeszcze raz
gdy ze strasznym bólem ją podniosła zobaczyła że jej kurtka jest poszarpana
praktycznie nic z niej nie było, a z ręki kapała krew. Ewa spojrzała na
lekarza. Ten coś krzyczał, ale ona nie chciała go słuchać. Pokazała na żebra i
szybko opuściła rękę.
- Tu panią boli? Żebra?
- Tak. – wykrztusiła Ewa.
-Proszę się nie ruszać, zaraz zabierzemy panią na nosze. Teraz będzie
boleć, ale zaraz przestanie musimy panią podnieść. – oznajmił lekarz.
Lekarze podnieśli Ewę i położyli na nosze. Kobieta poczuła straszmy
ból, ale sprawiło jej to przyjemność. Przyzwyczaiła się. Gdy ją podnosili
ujrzała Agatę leżącą na noszach obok przykryta była złotą folią rozgrzewającą.
Twarz miała zalaną krwią. Ewa zaczęła płakać. Agata leżała nieprzytomna – Czy
ona żyje ? – chciała zapytać, ale nie mogła wydusić słowa. Leżała obok zapłakana
i patrzała na jej zakrwawioną twarz. Wyciągnęła rękę i złapała ją. Poczuła jak
jej żyły pulsują – Żyje – pomyślała. Nagle usłyszała jak lekarz mówi.
- A dzieci? Zabierzcie je szybko do drugiej karetki. Jedźcie szybko do
szpitala, każda sekunda jest cenna. – spojrzał w jej stronę – Z dziećmi jest w
porządku niech pani się nie martwi i z pani koleżanką też.
Dzieci. No tak, co z dziećmi? Jak usłyszała słowa – Każda sekunda jest
cenna – pomyślała o najgorszym - Z dziećmi jest w porządku – to taka
przykrywka, wiedziała to doskonale. Ona leży tu zakrwawiona, Agata
nieprzytomna, a dzieci nic nie wiedziała o ich stanie po za kłamstwem lekarza.
Tylko te słowa. Nie to nie prawda
Kamilka jest silna, a Kamil tym bardziej. Gdyby nie prosiła Agaty o przyjazd po
nią na lotnisko nie było by tego cholernego wypadku. To jej wina. Mario miał
racje mogła jechać jutro. Jeżeli Kamila umrze Łukasz jej nie wybaczy. A co z
Agatą? Każda chwila się liczy przecież ona może umrzeć jej Agacior ta Agata
najlepsza przyjaciółka, ta co zawsze jej pomagała, uśmiechała się, nawet jak
się kłóciły na drugi dzień już były pogodzone. Teraz by miało jej zabraknąć?
Ewie plątały się myśli. Puściła przyjaciółkę i próbowała usiąść. Gdy ze
strasznym bólem usiadła zobaczyła córkę we krwi. Lekarze nieśli ją na noszach
do karetki naprzeciwko. Ewa się zerwała z noszy i pobiegła do niej. Chciała
pobiec, ale gdy wyszła z karetki upadła na ziemię i poczuła przeszywający ją
ból klatki piersiowej. Myślała, że serce jej wyskoczyło. Czuła rozrywający ból
głowy ręki całego ciała. Lekarze podbiegli do niej i wnieśli do karetki. Ewa
zaczęła płakać. W końcu udało jej się krzyknąć. KAMILA! Gdy wydusiła jej imię
poczuła taki ból, że zrobił jej się czarno przed oczami i zemdlała . Lekarz znalazł telefon przed wejściem do
karetki. Wybrał ostatni numer z którym kobieta się kontaktowała czyli Kuba.